
Sto razy dziennie zamiatasz, zbierasz z podłogi zabawki, składasz maleńkie ubranka i wycierasz umorusaną buzię, a twój dom wciąż wygląda, jak po przejściu huraganu? Znamy to. Jeżeli zajmujesz się małym dzieckiem i kiedykolwiek miałaś wyrzuty sumienia, że "znowu nie udało się czegoś zrobić", masz okazję przyjrzeć się samej sobie z boku i... może trochę sobie odpuścić?
Usiądź wygodnie i przez 1,5 minuty nie zadręczaj się tym, że czeka na ciebie jakiś kolejny domowy obowiązek. Po obejrzeniu tego klipu zrozumiesz wreszcie, DLACZEGO ZNOWU NIE UDAŁO CI SIĘ TEGO WSZYSTKIEGO OGARNĄĆ. Aha, i koniecznie pokaż ten film swojemu mężczyźnie.

Staszek ma trzy i pół roku i ogromne trudności z akceptacją tego, że przegrał w grze. Kiedy nie wygra, robi dziką awanturę. Rozwala klocki, zabiera części gier i do tego płacze. Jak nauczyć go przegrywać? – pyta Wioleta. Trzyipółlatki jeszcze nie mają dostatecznie wykształconej gotowości do tego, aby godzić się z porażką. Co nie znaczy, że nie warto już uczyć dziecko tego, jak znosić niepowodzeń czy nie poddawać się. To ważne umiejętności. Jeszcze za mały na przegraną Gotowość do znoszenia przegranej pojawia się dopiero w połowie okresu przedszkolnego, tak więc Staś jest jeszcze zbyt młody, aby ze spokojem przyjmować, że coś mu się nie udało. Ponadto tak małe dzieci wierzą, że uda im się wszystko, nie potrafią realnie oszacować swoich zdolności i umiejętności. Dlatego właśnie w tej chwili warto uczyć dziecko, jak zachować się po przegranej. Nauka właściwego zachowania po przegranej Niech maluch wie, że – mimo doznanej przykrości – warto podać rękę, uśmiechnąć się, powiedzieć, że następnym razem się uda. Najlepiej samemu to pokazać, tzn. przegrać kilka razy i po swojej porażce zachować się w sposób właściwy (czasem nawet przesadnie podkreślając to, że mimo smutku podajemy rękę i gratulujemy zwycięzcy). Potem, gdy Staś przegra, poprosić go o taką samą reakcję. I znowu dać dziecku wygrać kilka czy kilkanaście razy i po własnej przegranej zachowywać się w taki sposób, jakiego oczekujemy od dziecka. ZOBACZ TEŻ: Test kompetencji dla trzylatka – do druku
Znowu nie wytrzymałaś i dałaś malcowi lizaka, żeby był cicho w poczekalni u lekarza? A tak sobie obiecywałaś, że tym razem będziesz konsekwentna... Każda z nas popełnia błędy, miewa kryzysy. Nie powtarzaj ich, ale i nie zadręczaj się, że jesteś złą mamą! Znudzona, zmęczona, zniechęcona, niezadowolona z życia... Znasz te uczucia? Towarzyszą Ci często, jeśli nie stale? Najwyższy czas, żeby to zmienić! Niezależnie od tego, czy siedzisz w domu siedem dni w tygodniu, opiekując się maluchem, czy też pracujesz zawodowo na pełen etat – masz prawo do tego, żeby czasem złapać „dołek psychiczny”. Ważne jednak, abyś umiała z niego szybko i sprawnie wyjść! Przeczytaj nasze sposoby na to, jak budować oraz skutecznie wzmacniać w sobie poczucie własnej wartości i – przede wszystkim – nauczyć się wybaczać sobie te drobniejsze, mniej ważne niedociągnięcia... Obiecywałam sobie, że zostanę z córeczką w domu co najmniej rok, tymczasem już po kilku miesiącach miałam tego serdecznie dość. Wróciłam do pracy, ale dręczy mnie sumienie... Nie jest ważna ilość czasu, jaką spędzasz z dzieckiem, ale to, jak go spędzasz. Mama, która siedzi w domu, choć nie ma na to najmniejszej ochoty, jest sfrustrowana i może przelewać to uczucie na dziecko. W efekcie maluch i tak niewiele korzysta z jej obecności. Dla dziecka najważniejsze jest, by jego rodzice byli szczęśliwi. Ale trudno być szczęśliwym, poświęcając się i rezygnując z własnych pragnień. Matki, tak jak wszyscy inni, różnią się od siebie temperamentem, potrzebą bycia między ludźmi. To, że urodziłaś dziecko, nie oznacza, że musisz zmienić się o 180 stopni. Twojemu maluszkowi naprawdę wcale nie jest to teraz potrzebne. Za mało bawię się z moim synkiem. Wiem, jak ważna jest wspólna zabawa, a ja „odpadam” po dwóch kwadransach. Nie jesteś cyborgiem. Masz prawo być zmęczona,...

Jestem mamą dwóch cudownych dziewczynek. W pierwszą ciąże zaszłam w wieku 21 lat. Ciąża do pewnego momentu przebiegała bez żadnych komplikacji. Oprócz mdłości nic nie wskazywało na to, że coś może pójść nie po naszej myśli. Niestety w 8. miesiącu zaczęły się plamienia i wylądowałam w szpitalu. Na szczęście lekarzom udało się opanować krwawienie i wyciszyć skurcze a córeczka na świat przyszła tydzień przed terminem porodu . Po 3 latach zaczęliśmy się starać o drugie dziecko . Radość z drugiego dziecka nie trwała zbyt długo Po pierwszych próbach zaszłam w ciążę , radość jednak nie trwała długo. W 19. tygodniu ciąży zaczęło się plamienie. W nocy dojechaliśmy do szpitala. Niestety czekaliśmy do rana. Rano po zrobieniu USG okazało się że nasz synek nie żyje . W związku z tym, że na oddziale z powodu urlopu nie było mojej lekarki prowadzącej, kazano mi czekać z martwą ciążą aż 4 dni na jej pojawienie się w pracy. Dopiero po powrocie pani doktor przeprowadziła zabieg. Po śmierci synka zachorowałam na zapalenie mięśnia serca. Fizycznie czułam się w miarę dobrze, lecz miałam arytmię i cały czas zażywałam lekarstwa. Starania o następne dziecko zaczęliśmy po roku. Niestety pani doktor nie dawała zbyt dużych szans na następną ciąże. Mówiono nam o ryzyku niedonoszenia ciąży z powodu moich problemów z sercem. I tak mijał rok za rokiem, bez żadnych rezultatów. Czytaj też: Zosia Ślotała stawia na stylowy look na wiosnę W końcu daliśmy sobie spokój z kolejnym dzieckiem W końcu daliśmy sobie spokój i zaczęliśmy budować dom. Wtedy okazało się że jestem w ciąży . Radość trwała 3 tygodnie i znowu zaczęła się walka. Plamienie nie ustawało. Stwierdzono obecność krwiaka. Odstawiono mi leki nasercowe, włączono tabletki na podtrzymanie ciąży . W szpitalu...