
Takie deklaracje padły na sobotniej konwencji rządzących Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy z ust premiera Mateusza Morawieckiego.
Czwórka dzieci albo i więcej
Szczegóły programu, roboczo nazwanego "Mama Plus", rozwinęła wicepremier Beata Szydło, przewodnicząca Komitetu Społecznego Rady Ministrów. "Największe nasze wyzwanie to, żeby rodziło się więcej dzieci" – stwierdziła wicepremier Szydło. I stąd pomysł PiS, aby namówić Polki do zachodzenia w ciąże, dając większe wsparcie finansowe przyszłym mamom.
W myśl zapowiedzi kobieta, która urodziła i wychowała przynajmniej czwórkę dzieci, dostanie od państwa emeryturę minimalną. I to nawet wówczas, jeśli nie przepracowała w życiu ani jednego dnia. Obecnie jest to 1029,80 zł brutto. Świadczenie mają uzyskać zarówno kobiety, które nigdy nie pracowały, jak i te, które pracowały, ale za krótko (np. tylko cztery-pięć lat), aby wypracować kapitał do emerytury minimalnej. Pierwszym państwo sfinansuje całą emeryturę, drugim dopłaci różnicę do wysokości najniższego świadczenia.
I to są na razie jedyne konkretne dane na ten temat. Zarówno premier Morawiecki, jak i wicepremier Szydło nie zdradzili, ile program będzie kosztował państwo. Nie ma też informacji, od kiedy nowe prawo miałoby obowiązywać. Wylicza się jednak, że projekt emerytur nie obciąży przesadnie budżetu, gdyż z ostatniego spisu powszechnego z 2011 roku wynikało, że wśród rodzin mających dzieci na utrzymaniu, 53 proc. stanowiły rodziny z jednym dzieckiem, dwójkę miało ponad 35 proc., troje – 8,6 proc., a czworo i więcej – zaledwie 3 proc. W 2014 roku odsetek urodzeń czwartego i dalszych dzieci wyniósł 4,5 proc.
Obecnie, aby dostać przynajmniej emeryturę minimalną, kobieta musi pracować i odprowadzać składki przez 20 lat (mężczyzna pięć lat dłużej). Można uznać, że sobotnia deklaracja to poniekąd odpowiedź na pomysł emerytur dla matek wychowujących dzieci, który już od dłuższego czas był analizowany w ministerstwie rodziny, pracy i polityki społecznej. O wsparcie emeryturą minimalną kobiet już z trójką dzieci zabiegali w resorcie posłowie PiS pod koniec 2017 roku.
Ministerstwo nie zgodziło się jednak na takie rozwiązanie. Uznało, że państwo wspiera kobiety choćby przez finansowanie składek na urlopach macierzyńskich i wychowawczych."Emerytury są świadczeniami finansowanymi z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, przewidzianymi dla osób, które pracowały zawodowo i podlegały z tego tytułu ubezpieczeniom społecznym. Źródłem finansowania emerytur jest odprowadzana od osiąganych przychodów składka na ubezpieczenie emerytalne, a świadczenia przyznawane są z powodu spełnienia ryzyka ubezpieczeniowego, tj. dożycia określonego w przepisach wieku emerytalnego. Realizacja prawa do tych świadczeń jest zatem zastrzeżona dla konkretnych osób spełniających warunki określone w przepisach" – wyjaśnił w piśmie do posłów wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki.
Premie za szybkie urodzenie drugiego dziecka
Ale to nie koniec zapowiedzi wsparcia finansowego dla rodzin. Kolejną nowością mają być premie dla matek za szybkie urodzenie drugiego dziecka oraz wprowadzenie programu darmowych leków dla matek w ciąży. Szydło zdradziła, że wraz z minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską opracowywane jest rozwiązanie, które ma zapewnić dodatkowe, bezpłatne urlopy wychowawcze dla kobiet, szybko rodzących drugie dziecko. Elżbieta Rafalska podczas niedzielnego spotkania w Łapach poinformowała, że beneficjentkami programu będą te kobiety, które urodziły drugie dziecko w ciągu maksymalnie dwóch lat od momentu narodzin pierwszego dziecka.
Trwają również prace nad gwarancją miejsc dla dzieci w przedszkolach i żłobkach. "Chcemy też wprowadzić dużo udogodnień dla mam-studentek" - zapowiedziała Beata Szydło. Chodzi o ułatwienia w dostępie do urlopów dziekańskich i programy stypendialne dla młodych matek.
Eksperci krytycznie
Zapowiedzi programu "Mama Plus" są już oceniane przez fachowców. Padają słowa krytyki za m.in. nieuwzględnienie w nim kryterium dochodowego wielodzietnych rodzin oraz zniechęcanie kobiet do aktywności zawodowej. "Bywa, że rodzina z czwórką dzieci jest bardzo zamożna, bo ojciec rodziny dużo zarabia. Dlaczego więc inni podatnicy mają zrzucać się na emeryturę minimalną dla matki w tej rodzinie?"- zastanawia się demograf Irena Kotowska. Jej zdaniem, "Mama Plus" to populistyczny program.
"Rozumiem, że ma on służyć docenieniu wysiłku wychowawczego. Ale skoro tak, to co z innymi grupami, które też zrezygnowały z pracy, aby np. zająć się jednym czy dwójką dzieci niepełnosprawnych albo opieką nad niedołężnymi rodzicami, czy dziadkami? Dlaczego one mają być dyskryminowane?" - pyta demograf.
Podobnego zdania jest przedsiębiorca Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan: "Jeśli miałbym doceniać wkład wychowawczy matek, szukałbym rozwiązań w systemie podatkowym, przez ulgi za wychowanie dzieci, a nie w systemie emerytalnym, który ma zachęcać do aktywizacji zawodowej, a nie dezaktywizacji" – mówi. Jego zdaniem, pomysł PiS nie zwiększy także dzietności w naszym kraju. "Wiele badań naukowych potwierdza, że rodziny, decydując się na dzieci, nie myślą o emeryturach. To zbyt odległa perspektywa" – zaznacza.
Zapraszamy do wypełnienia ankiety dla czytelniczek mamotoja.pl! Kliknij w grafikę:
A wy jak podchodzicie do propozycji? Czy jesteście zadowolone, że wreszcie ktoś dostrzegł problem kobiet, które wykonują nieodpłatną pracę domową i na starość zostają bez środków do życia? Czy zapowiedź wsparcia finansowego dla studentek oraz premie za urodzenie drugiego dziecka zwiększy dzietność w naszym kraju? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach.
Źródło: wyborcza.pl, gazeta.pl, money.pl
Zobacz też:
- Wiosną nie ma smogu? Dość legend i mitów na temat zanieczyszczenia!
- Spacer z dzieckiem kontra powietrze! Sprawdź, kiedy wyjście na dwór wychodzi maluchowi na zdrowie?
- Co oprócz 500 plus? Ile pieniędzy dostaniesz na dziecko w 2018 roku?