
We wtorek, 28 marca, pod komendą w Nidzicy doszło do niecodziennej interwencji. Policjanci pomogli wydostać 3-miesięcznego niemowlaka zatrzaśniętego w samochodzie.
Niemowlę uwięzione w samochodzie
Około godziny 11 do okienka dyżurnego zgłosiła się 27-letnia kobieta, prosząc o pomoc. Okazało się, że przypadkiem zatrzasnęła w samochodzie 3-miesięczne niemowlę. Kobieta przyjechała do Nidzicy pożyczonym samochodem. Klucze do samochodu położyła na przednim siedzeniu i zaczęła zapinać maluszka w foteliku. Gdy zamknęła drzwi, zamek został zablokowany i nie mogła dostać się do samochodu.
Policjanci pomogli mamie niemowlaka
Zrozpaczonej kobiecie pomogli policjanci. Funkcjonariusze zadzwonili do ślusarza i poprosili o jak najszybsze przybycie na miejsce. Żeby przyspieszyć akcję ratunkową niemowlaka, dyżurny zlecił jednemu z patroli odebranie ślusarza spod jego miejsca pracy. Gdy zestresowany maluszek zaczął płakać, policjanci rozkołysali samochód, dzięki czemu malec zasnął. Uwolnienie dziecka zajęło ślusarzowi kilkanaście minut.
Dziecko w samochodzie – co robić?
Jeśli przypadkiem zatrzaśniesz dziecko w samochodzie:
- Zachowaj spokój. To podstawa!
- Poszukaj zapasowych kluczyków lub zadzwoń po kogoś, kto może ci je przywieźć.
- Zadzwoń po ślusarza.
- Zadzwoń na policję lub do straży miejskiej. Z pewnością znajdzie się ktoś, kto ci pomoże.
- W skrajnych przypadkach (np. latem) wybicie szyby może być koniecznością. Jeśli zdecydujesz się na ten krok, pamiętaj, żeby wybrać szybę oddaloną od dziecka. Nie celuj w środek szyby tylko w dolny róg – tam szkło jest najcieńsze.
- Cały czas obserwuj dziecko!
Zdarzyło wam się kiedyś zatrzasnąć dziecko w samochodzie?
Zobacz także: Jak reagować, gdy ktoś zostawi dziecko w samochodzie?
Źródło: nidzica.wm.pl

Do sytuacji doszło w Warszawie przy ulicy Mokotowskiej. Pani Monika przez przypadek zatrzasnęła synka w samochodzie, z kluczykami i telefonem. Niedawno pisaliśmy o podobnej historii, wtedy roztrzęsionej matmie pomogli policjanci. Pani Monika nie miała tyle szczęścia – prosiła przechodniów o pomoc, nikt nawet się nie zatrzymał. "Spieszyli się do pracy" – opowiada rozgoryczona. Dziecko w samochodzie i nikt nie reaguje Pani Monika wracała z synkiem z zakupów. Posadziła 2,5-latka w foteliku samochodowym , zakupy, telefon i klucze położyła na przednim siedzeniu. Zamknęła drzwi, żeby obejść pożyczony od brata samochód. Gdy pociągnęła za klamkę, drzwi były zamknięte. "Nie miałam pojęcia, że samochód wyposażony jest w taki system, który natychmiast blokuje wszystkie drzwi, jeśli na przednich siedzeniach nie ma pasażera" – wyjaśnia. Brat i mąż pani Moniki byli w okolicy. Wystarczyłby jeden telefon, żeby w kilka minut dotarli na miejsce i uwolnili uwięzionego chłopca. Zdenerwowana Monika zaczęła zaczepiać przechodniów. Ludzie mijali ją bez słowa, zanim zdążyła wyjaśnić sytuację. W międzyczasie udało jej się odsunąć nieco szybę, wiedziała, że jej dziecku nic nie zagraża. Zauważyła kobietę myjącą okna w budynku obok. Poprosiła, by popilnowała przez kilka minut dziecka, a ona pobiegnie po męża. Bała się, że jeśli zostawi dziecko w samochodzie , stanie mu się krzywda lub ktoś powiadomi policję. Nagle zauważyła starszego mężczyznę, który podał jej przez okno stacjonarny telefon. "Jaki to jest absurd! Uratował nas... telefon stacjonarny! Podczas gdy wszyscy, którzy mnie mijali w centrum Warszawy, mieli przy sobie komórki" – żali się Monika. Ludzka znieczulica czy matki są niewidzialne? Czasem brak reakcji może kosztować kogoś życie. Synkowi pani Moniki nic się nie stało, ale strach pomyśleć, do jakiej...

Do zdarzenia doszło w czwartek, 6 lipca, przy ulicy Kochanowskiego w Tychach. Przechodnie zawiadomili policję, że w zaparkowanym samochodzie siedzi pozostawione bez opieki dziecko. Dziecko bez opieki w samochodzie Przed godziną 13 przechodnie zauważyli malucha zamkniętego w samochodzie. Dziecko siedziało w foteliku samochodowym , miało zapięte pasy. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze otworzyli samochód bez konieczności wybijania szyby. Z nagrania z miejskiego monitoringu wynika, że matki dziecka nie było przez 20 minut. Kobieta załatwiała w tym czasie "sprawy urzędowe" – informuje Dziennik Zachodni. Lekarz zbadał malca i stwierdził, że jego życiu nic nie zagraża. Matka dziecka została pouczona przez funkcjonariuszy. Jak poinformowała st. sierż. Agnieszka Semik z Komendy Miejskiej Policji w Tychach, policjanci "nie doszukali się znamion przestępstwa zagrożenia zdrowia i życia dziecka". Notatka ze zdarzenia zostanie jednak przekazana do sądu rodzinnego – tego wymagają przepisy. Widzisz dziecko w aucie? Nie zwlekaj, reaguj! Każdego lata słyszymy o dzieciach pozostawionych w samochodach bez opieki. Chociaż wiele z tych historii ma szczęśliwe zakończenie, każdego roku dziesiątki maluchów umierają przez nieuwagę rodziców. Przypomnijcie sobie eksperyment, w którym ochotników zamknięto w samochodzie w upalny dzień. Osobom, które wytrzymają 10 minut, oferowano 100 dolarów. Żaden z uczestników eksperymentu nie dostał pieniędzy – wytrzymanie 10 minut w samochodzie, który przypomina piekarnik, było dla nich zbyt trudne. Jeśli widzisz dziecko zamknięte w samochodzie, zadzwoń na policję ( numer 112 lub 997). Zostań przy samochodzie i obserwuj dziecko. Jeśli zauważysz, że maluch zaczyna płakać i jest coraz bardziej niespokojny, nie wahaj się i spróbuj wybić szybę. Nie myśl o szkodach, myśl o życiu dziecka! Zobacz także: Odważny...

Gdyby nie rewelacyjna pomoc policjantów z otwockiej drogówki , raczej nie udałoby się dojechać na czas na porodówkę do szpitala. W takich niecodziennych okolicznościach przyszły na świat bliźnięta – Oliwka i Marceli. Właściwi ludzie na właściwym miejscu Mama bliźniąt nie kryje wzruszenia i z całego serca jest wdzięczna policjantom za pomoc. Bez niej nie wiadomo, jakby wyglądał poród jej dzieci. Była w samochodzie w drodze do szpitala - akcja porodowa już się rozpoczęła, kobieta miała regularne skurcze. Wyjechała z domu w powiecie mińskim do szpitala w Warszawie, do przejechania było jeszcze 30 kilometrów. Samochód prowadził mąż, ale poród zaczął przyspieszać i kobieta poczuła, że każda minuta jest w tym momencie na wagę złota. Na świat miały przyjść bliźnięta, więc tym bardziej zaczęła się niepokoić. Przyszła mama zadzwoniła na komendę policji z prośbą o pomoc w szybszym dotarciu do szpitala. Bała się, że utknie w samochodzie w korku i nie dojedzie na czas. Dyżurny oficer błyskawicznie skontaktował się z załogą ruchu drogowego, przekazując lokalizację samochodu rodzącej. Było to na drodze krajowej nr 17 w rejonie Woli Duckiej. Policjanci z drogówki: starszy sierżant Izabela Lipska i sierżant Marcin Jabłoński, ruszyli z Ostrowika w kierunku Warszawy. W Wiązownie dogonili samochód kobiety i dali kierowcy sygnał, aby ten jechał za nimi. Na sygnale do szpitala Do przejechania było 30 kilometrów - używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych, policjanci pokonywali kolejne kilometry dzielące ich od Warszawy. Udało się! Kiedy tylko dotarli do szpitala, kobietą od razu zajęli się lekarze. Trafiła na salę porodową, gdzie urodziła córeczkę i synka : Oliwię i Marcela. Kobieta nie kryła swojej radości. Cały czas powtarza, jak bardzo pomogli jej policjanci. Kiedy już opadły emocje przyznała się, że po raz pierwszy w życiu...