„Nasz synek miał raka. Mąż był dla mnie wielkim wsparciem, a jednak odeszłam. Za bardzo przypominał mi Piotrusia”
Mój roześmiany, energiczny synek ma raka? Nie mogłam w to uwierzyć. A jednak taka była prawda. W ciągu następnych dwóch lat nasza rodzina przeżyła koszmar.
Zielone drzwi od klatki schodowej nadal są odrapane z jednej strony, sąsiad z trzeciego piętra – jak zwykle o tej porze – spaceruje z jamnikiem Maksiem i rozmawia z panią Michalską z parteru, która oczywiście siedzi na ławce przed naszą kamienicą. Właściwie, już nie naszą...
A na pewno nie moją. Uciekłam z tego miejsca
Niedługo minie rok, odkąd się wyniosłam. Z jedną walizką, w którą upchnęłam całe swoje wcześniejsze życie. Jednak teraz – niczym bohaterka taniego melodramatu – siedzę skulona w aucie i wpatruję się w dom, który był kiedyś moim rajem na ziemi, a po śmierci Piotrusia stał się piekłem...
Odejście synka złamało całe moje życie. Tak bardzo, że uciekłam od męża, bo gdy patrzyłam w jego oczy, widziałam oczy Piotrka, a to za bardzo bolało! Inna rzecz, że po śmierci naszego jedynego dziecka kompletnie przestało nam się z Marcinem układać. co więc robię teraz przed dawnym domem? No... czekam na męża.
Nie rozwiedliśmy się formalnie, a ten rok samotności zwyczajnie uświadomił mi, że nie chcę bez niego żyć. Nie wiem tylko, czy po tym wszystkim, co się między nami wydarzyło, on w ogóle będzie chciał ze mną rozmawiać. Zesztywniała z nerwów siedzę więc w aucie i wypatruję go. Jeśli nie zmienił pracy, powinien za chwilę z niej wrócić...
Co mu powiem? Tego wciąż nie wiem. Za to wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą.
Wyszłam za mąż z wielkiej miłości
W Marcinie zakochałam się od pierwszego wejrzenia, gdy usiadł obok mnie w ławce pierwszego dnia studiów. Szybko okazało się, że strzała Amora trafiła w nas oboje. Ten sympatyczny okularnik błyskawicznie stał się moją drugą połówką.
Ślub wzięliśmy już na drugim roku, a na czwartym urodził się Piotruś. Dzięki pomocy moich i Marcina rodziców żadne z nas nie musiało przerywać nauki. Gdy odbieraliśmy z mężem dyplom ukończenia studiów, Piotruś miał półtora...