
Najbardziej znane kilkuletnie ikony stylu
Moda na stylizacje dziecięce przyszła ze Stanów Zjednoczonych. Od kilku lat cały świat obserwuje i zachwyca się stylizacjami dziś 7 - letniego Alonso Mateo, który dzięki mamie znanej stylistce zasłyną (mając 5 –lat) jako najmodniej ubrane dziecko na świecie. Mama przynosiła do domu pojedyncze sztuki ubrań z dziecięcych kolekcji najbardziej znanych projektantów i ubierała swojego syna. To miała być zabawa i sposób na przetestowanie znanych światowych marek, a okazało się, że kilkuletni syn podchwycił temat. Kilkulatek ma już swój własny wyrobiony styl. Chłopiec zakłada na siebie ciuchy marek z najwyższej półki. W swoim domu ma własną garderobę. Codziennie dopasowuje odzież i tworzy niezwykłe stylizację.
Rodzice z całego świata bacznie obserwują również stylizacje dzieci znanych gwiazd: Suri Cruise, córki Kate Holmes i Toma Cruise’a. Dziewczynka również jest jedną z najmłodszych, ale najbardziej znanych fashionistek na świecie. Wiele mam z Polski zazdrości takiej dziecięcej garderoby w postaci skórzanych baletek, kaszmirowych sweterków, futer, kozaczków, pantofelków na obcasie, czy złotej biżuterii. Suri kończy ledwie 7 lat, ale już pretenduje do miana ikony mody. Podobnie jak młodsza od niej Harper Seven, córeczka Victorii i Davida Beckhamów.
Polecamy: Czy interesujesz się moda dziecięcą? - test.
Styliści dziecięcy coraz bardziej popularni w Polsce
Dzieci Hollywood korzystają z porad dziecięcych stylistów. W Polsce również nie tylko dorośli korzystają z pomocy profesjonalistów. Coraz częściej rodzice powierzają fachowcom skompletowanie garderoby swoich maluchów. To ma być gwarancją, że dziecko będzie ubrane w najmodniejsze ubrania sezonu.
Fachowcy nie tylko pomagają rodzicom w zakupach, ale także wybierają gotowe zestawy ubrań dla maluchów. Tak dobierają garderobę, żeby dziecko miało gotowe komplety na każdą okazję.
– W tej chwili kompletuję garderobę dla dwójki dzieci: pięcioletniego chłopczyka i dwunastoletniej dziewczynki. Zgłosił się do mnie ich tato z prośbą o pomoc przed ważnym przyjęciem rodzinnym, bo chce zrobić niespodziankę żonie, która bardzo zwraca uwagę na to, jak dzieci chodzą ubrane. Natomiast on kompletnie nie ma o tym pojęcia – mówi Małgorzata Przyłęcka, stylistka dziecięca.
Z pomocy fachowców w Polsce korzystają także pary, które dopiero spodziewają się dziecka. W takich sytuacjach, styliści pomagają skompletować wyprawkę.
– Cena takiej usługi mniej więcej zaczyna się od pięćdziesięciu złotych wzwyż. Wzwyż, to zależy od tego, czego rodzice ode mnie oczekują. Czy chcą, żebym z nimi robiła zakupy, żebym to zrobiła sama – wyjaśnia stylistka.
Coraz częściej, na zatrudnienie stylistów decydują się także sklepy z odzieżą dziecięcą. Dzięki temu rodzice mogą skorzystać z fachowej pomocy na miejscu, przy okazji zakupów.
Wypowiedź stylistki pochodzi z serwisu Lifestyle.Newseria.pl
Zobacz też: Top 7 dresów dla dzieci.

Rozdział I Kiedyś (ale kiedy to było?) była dziewczynką ze słonecznego Pozaświata. Wespół z grupką lojalnych przyjaciółek zwykła spędzać całe dnie pluskając się w ciepłych wodach Pozarzeki (od czasu do czasu, w nagłym przypływie odwagi drażniąc jej mieszkanki - syreny o srebrzystych ogonach), walcząc z ich wrogiem – nader niesympatyczną Bezręką Wiedźmą, która zamiast prawej dłoni miała srebrną protezę i wędrując po Pozalesie w poszukiwaniu nowej wielkiej przygody, mogącej ukrywać się za każdym omszałym drzewem i w każdej kępie pierzastych, nakrapianych słońcem paproci. Żadna część Pozaświata nie stanowiła dlań tajemnicy; dziewczynka była za pan brat z zamieszkującymi ją istotami, przemierzając w ich towarzystwie najbardziej ukryte leśne ścieżki. Czasy te jednak należały już do przeszłości. Druzjanna była teraz dorosłą kobietą; wysoką i czarnowłosą, ubraną w rodzaj dziwnego białego płaszcza będącego jedyną jasną plamą w ciemności, przez którą dryfowała. "To kitel; to lekarski kitel" myślała dziewczynka; słowo to niespodziewanie wychynęło z otchłani niepamięci, przypomniała je sobie nieoczekiwanie nie znając go przedtem. Druzjanna wiedziała też coś innego; świadomość tego nagle wypełniła jej głowę. Zdała sobie sprawę, że jej świadomość istniała na dwóch planach, całkiem jakby się rozszczepiła na dwie wersje siebie, obie będące w stanie obserwować siebie nawzajem z grozą, ale i nie bez swoistej upiornej fascynacji. Jedna z nich identyfikowała się jako dorosła kobieta, której pracą było pomagać chorym, druga wiedziała, że jest dzieckiem, mieszkanką idyllicznego Pozaświata i że coś było tu zdecydowanie nie tak. Bardzo nie tak. W takim stopniu nie tak, w jakim to tylko było możliwe. Ta druga połówka miała nieprzyjemne wrażenie, że dzieciństwo dziewczynki opuszczało ją kropla po kropli na...

Blogi i media społecznościowe mają wielką moc w kreowaniu trendów. Nie inaczej jest w przypadku modnych wśród rodziców zjawisk i gadżetów. Przyglądając się temu, co było najczęściej "lajkowane", udostępniane i powielane w 2017 roku , stworzyłyśmy dla was listę najgorętszych trendów rodzicielskich tego roku. Próbowałyście którejś z tych rzeczy? Arbuzy! Te wyjątkowo urokliwe owoce zasługują na miano Owocu Roku 2017 roku i to z 2 powodów: dresik Klary Lewandowskiej stał się przedmiotem pożądania mam , po tym, jak Anna Lewandowska zamieściła zdjęcie córeczki w tym uroczym wdzianku. Dres w arbuzy przez pewien czas był na ustach wszystkich miłośników modnych stylizacji dziecięcych. Świat mediów społecznościowych pokochał arbuzy także za sprawą kreatywnych zdjęć Alyi Chaglar z Turcji, która na swoim profilu na Instagramie zamieszcza zabawne zdjęcia córki Stefanii "ubranej" w warzywa, owoce i kwiaty. Zdjęciem, które obiegło świat, było to z "sukienką" z arbuza: Best summer print #funnystefani Post udostępniony przez Stefani’s mom👉🏻Alya Chaglar (@seasunstefani) Gru 1, 2017 o 4:42 PST My polecamy inną modę na arbuzy: jedzcie je latem na 7 sposobów ! Przedmioty jako ubrania Nie tylko Alya Chaglar robi dziecku "sukienki" z jedzenia. #objectsforclothes to trend na Instagramie, który w 2017 roku podbił serca wielu Instamatek. Tym hashtagiem opatrują one zdjęcia, na których ich dzieci "ubrane" są w różne przedmioty lub jedzenie. Niektóre z tych fotografii naprawdę zachwycają pomysłowością: Repost from @judith.khlk - If you see a heat wave, do you wave back? Or do you submerge like us, in every water gathering you can find? Summer in the Middle East is extremely hot and the only place keeping us sane outdoors, is the pool! No...

Cieszysz się, że twoja pociecha chodzi do przedszkola i uczy się tam samodzielnie jeść. Ale martwi cię pewnie to, że co czwarty przedszkolak nie jest odżywiany tak, jak powinien (potwierdzają to liczne badania). Boisz się, że i twoje dziecko może trafić do tej grupy? Spokojnie. Są sposoby na to, by dobrze zbilansować przedszkolne i domowe menu. Pod warunkiem że nie robi się tego przegryzkami kupowanymi po drodze z przedszkola do domu. Ale to akurat pewnie już wiesz... Przeczytaj, jakie dylematy dotyczące zawirowań kulinarnych na linii dom – przedszkole mają rodzice. Kto właściwie układa jadłospisy w przedszkolach? W państwowych są one narzucone przez MEN i sanepid (który w prywatnych może kontrolować tylko sprawy związane z higieną posiłków). Dyrektorzy mają gotowe, tzw. dekadowe jadłospisy (dziesięciodniowe), w których są konkretne porcje produktów, jakie powinny trafić na talerze dzieci. To menu opracowano tak, by w 70 procentach pokrywało dzienne zapotrzebowanie na wszystkie witaminy i mikroelementy. Uwzględniono sezonowe owoce i warzywa. Stworzono jadłospisy na sezon wiosenno-letni i jesienno-zimowy. Z tych gotowców mogą też korzystać prywatne przedszkola , które komponują diety we własnym zakresie. To w prywatnym przedszkolu menu nie układa dietetyk? Nie ma takiego obowiązku. Natomiast niektóre placówki chwalą się tym, że współpracują z konkretnym dietetykiem, który nie tylko komponuje ogólny jadłospis dla wszystkich dzieci, ale może też opracować indywidualną dietę dla każdego malca. Z reguły trzeba wtedy dopłacić za specjalne menu, np. dla alergika. Czy to prawda, że najważniejszy jest jedzeniowy bilans całego tygodnia, a nie to, co dziecko zjadło tylko jednego dnia? Owszem, tak jest. Dlatego nie ma sensu na siłę wmuszać w dziecko drugiego obiadu, jeśli wiemy, że w przedszkolu niewiele zjadło. Po jednym, dwóch dniach smyk jeszcze nie...