Dylemat: rodzić razem czy osobno dotyczy wszystkich mężczyzn, których partnerki spodziewają się dziecka. Nie wszyscy mamy tyle szczęścia, że podejmujemy dobrą decyzję. Zdarza się, że presja środowiska lub żony czy – wręcz przeciwnie – nasz strach i obawa powodują, że na sali porodowej czujemy się fatalnie lub na odwrót, żałujemy, że nas na niej nie ma. Co zrobić, by tego uniknąć?
Zobacz też: Co przygotować na porodówkę – zadania dla taty
Wspólny poród wspólna decyzja
Poród rodzinny to zjawisko stosunkowo nowe. A skoro nowe, to także kontrowersyjne – nie został wypracowany na ten temat jeden, obowiązujący pogląd. Wspólne rodzenie było jednym z głównych postulatów akcji „Rodzić po ludzku” zainicjowanej przed kilku laty przez „Gazetę Wyborczą” (czytaj: rewolucja na porodówce – nowe prawa dla mamy i dziecka). Od tego czasu zaczęto na ten temat dyskutować. Wcześniej właściwie nie było o czym.
Jeszcze kilkanaście lat temu nie do pomyślenia było otwarcie sal porodowych dla mężczyzn (zobacz, jak wygląda sala porodowa, zanim na nią trafisz). O przyjściu na świat córki lub syna ojcowie dowiadywali się zwykle od położnej (stojąc pod drzwiami i przestępując z nogi na nogę). To i tak był duży postęp w porównaniu z sytuacją dzisiejszych 50-, 60-latków, których o potomstwie najczęściej powiadamiał telefon do pracy lub domu.
Na szczęście czasy się zmieniły. Dziś każdy sam może dokonać wyboru. Niestety czasem nie decydujemy się na poród rodzinny ze względów finansowych. Za osobną salę porodową w wielu szpitalach trzeba bowiem zapłacić. Wbrew obiegowej opinii jednak, rodzenie razem nie ma wyłącznie zwolenników. Argumentów na „tak” jest co prawda więcej, ale wciąż pojawiają się także te na „nie”.
Warto przeczytać: Rady dla taty, jak przetrwać wspólny poród
Rodzić razem – jestem za!
- Wzruszenie i szczęście Większość mężczyzn, którzy opisują swoje wrażenia z porodówek, nie potrafi znaleźć słów, którymi mogliby wyrazić swój zachwyt. Padają słowa o magii tej chwili, poczuciu zjednoczenia z partnerką i nowo narodzonym dzieckiem, uczuciu współuczestniczenia w cudzie narodzin. Trudno wszystkie te opinie przytoczyć. Ich wspólnym mianownikiem jest wielkie wzruszenie i szczęście, związane z przyjściem na świat dziecka. Części z nas ten argument wystarcza, żeby podjąć decyzję. Skoro istnieje możliwość uczestnictwa w cudzie, czemu z niej nie skorzystać?
- Potrzeba i wsparcie Jednak dla tych, których to nie przekonuje, kolejny argument szykują partnerki. Mówią, że potrzebują nas w tych chwilach, że od nikogo nie są w stanie otrzymać takiego wsparcia. Dla mężczyzn, którzy naprawdę kochają, takie słowa są wystarczającą zachętą. „Kocham ją. Jeśli ona twierdzi, że mnie wtedy przy sobie potrzebuje, to ja – właśnie wtedy – chcę być przy niej” – myślą. Psychologowie nie mają wątpliwości, że to dowód dojrzałej miłości, a nie jedynie jej deklaracji, składanej w emocjach.
- Wpływ na uczucia do matki i dziecka Kolejnym argumentem na „tak”, jaki podają zwolennicy wspólnych porodów, jest wpływ, jaki na mężczyznę-męża-ojca wywiera obserwacja porodu. Facet, który widzi, jak jego żona daje nowe życie, choć częściowo jest w stanie z nią się utożsamić. Bardziej pokochać ją oraz maleństwo, które stało się rzeczywistością. Gra warta świeczki, prawda?
Polecamy: Facet na porodówce – sprawdź, co o wspólnym porodzie myśli położna