Rodzinne zdjęcia nie muszą być słodkie i wymuskane. Nie na każdej fotografii dziecko musi wyglądać tak, jakby wygrało konkurs na najgrzeczniejszego malucha na świecie, rodzice - jak para aniołów (idealna mama+idealny tatuś), a dom jak wnętrze z lakierowanych magazynów. Prawdziwe rodzicielstwo tak nie wygląda!
Danielle Guenther z Nowego Jorku jest fotografką-samoukiem i mamą z pięcioletnim stażem. Jej zdjęcia w niczym nie przypominają grzecznych fotografii, jakie na ogół robi się podczas typowych sesji. Widać na nich chaos, zmęczenie rodziców, czasem złość. Ale nadal są piękne. No i bardzo zabawne! Mają bardzo wielu fanów, a o autorce mówią media z różnych stron świata.
"Warto chwytać chwile – radzi na swojej stronie internetowej fotografka. – A poza tym czy powinniśmy brać rodzicielstwo tak poważnie?"
Więcej zdjęć Danielle Guenther można obejrzeć na stronie autorki (www.danielleguentherphotography.com)
oraz na Facebooku
(www.facebook.com/DanielleGuentherPhotography)
Polecamy także: Jak zrobić dziecku piękną fotkę - radzi fotograf
Świeżo upieczeni rodzice są czasem tak zmęczeni, że mogą się pomylić i nakarmić innego głodomora niż zamierzali. A co robi pies w łóżku? No cóż: korzysta z okazji.
Przeczytaj także: Nocne karmienie butelką
Ukołysanie dziecka do snu to tylko połowa sukcesu. Trzeba jeszcze opuścić sypialnię tak, by się nie obudziło!
Polecamy także: Podmianka, ninja, czyli jak wyjść z pokoju, żeby nie obudzić dziecka
Każda mama powinna znaleźć chwilę tylko dla siebie. To, jak jej nieuwagę wykorzystają dzieci, to już całkiem inna sprawa...
Polecamy także: 15 rzeczy, które zrobi twoje dziecko zanim skończy trzy lata
Dzieci powinny pomagać rodzicom - to jasne jak słońce. Inna sprawa, że robią to po swojemu i na początku jest z tym trochę zamieszania.
Polecamy: Mały pomocnik
Wyprawienie dzieci do przedszkola to nie przelewki, zwłaszcza że dzieci nie cierpią się spieszyć.
Przeczytaj: Jak przyspieszyć poranne wyjście do przedszkola
Zmęczone, zasiusiane i głodne dziecko, torby z zakupami, pies, który wolałby zostać na dworze, partner, który akurat musi odebrać ważny telefon... No i jeszcze wózek, który trzeba wtaszczyć na któreś tam piętro. Czasem powrót ze spaceru jest trudny jak wyprawa na Kilimandżaro!
No cóż - nasze dzieci rzadko zachowują się w restauracji jak książątka. Bądźmy szczerzy - to mało prawdopodobny scenariusz. Ale czy to powód by ich tam nie zabierać?
Przeczytaj: Mały smakosz - z dzieckiem w restauracji
