Apel rosyjskiej dziennikarki
„Nie wiem, dlaczego to piszę, i myślę, że adresatki mojego apelu wolałyby go w ogóle nie czytać. Jestem zdesperowana, ale wierzę w dobro. Ta wiara to jedyne, co nam dziś zostało ” – tymi słowami dziennikarka zaczęła swój wpis.
Natalia Sindiejewa w poruszających słowach zwróciła się między innymi do rzeczniczki rosyjskiego MSZ Mariji Zacharowej, szefowej prokremlowskiej telewizji RT Margarity Simonian i związanej z holdingiem „Gazprom-media” prezenterki telewizyjnej Niny Kandelaki: „Tina, Masza, Margo, znamy się od dawna. Od dawna jesteśmy po różnych stronach. Mamy zasadniczo różne poglądy i nie wątpię w szczerość waszych przekonań. Macie do tego pełne prawo, tak jak ja mam prawo wierzyć w zupełnie coś innego”.
Wojna zabija niewinne dzieci
„Patrzyłyśmy, jak nasze dzieci dorastają, martwiłyśmy się o nie i ciężko pracowałyśmy na ich przyszłość. Jak tysiące ukraińskich matek, których nadzieje i plany zostały zniszczone. W Ukrainie umierają dzieci. Bardzo młode. Mają rok, dwa lata, chodzą do przedszkola czy szkoły. Umierają i dziewczynki, i chłopcy. Umierają przez bomby, chowając się w kryjówkach, umierają na drodze, próbując się ratować i gdzieś ukryć. Ukraińskie matki chowają swoje dzieci w małych trumnach. Cały czas o tym myślę, nie wiem, jak z tym żyć”.
Dziennikarka podkreśliła, że w tym wszystkim nie chodzi już o poglądy, ale o życie i śmierć. Wyznała także, że po prostu nie wierzy w to, co się dzieje. Przytoczyła także sytuację, w której Marina Owsiannikowa znalazła odwagę, by przeciwstawić się propagandzie i pojawiła się na antenie z plakatem przeciwko wojnie.
„Płaczę i błagam was – zatrzymajcie się!” – tymi słowami współzałożycielka zablokowanej przez rosyjskie władze niezależnej telewizji zakończyła swój wpis.
Źródło: polskatimes.pl, o2.pl
Piszemy też o: