
Powiedziane zdecydowanym tonem słowo „stop” jest bardziej zrozumiałe dla małego dziecka, niż mówienie: „Nie rób tego!” – przekonuje Isabelle Filliozat, autorka książki „Próbowałam już wszystkiego. Jak radzić sobie z niesfornym dzieckiem bez bicia i krzyku”.
Polecamy także: Jak przetrwać ze zbuntowanym dwulatkiem?
Mamo, Mogę?
Małe dziecko jest nieustraszonym naukowcem: od rana do nocy bada świat i z zapałem eksperymentuje.
Mając rok czy półtora, nie wie jeszcze, co mu podczas tych badań wolno, a czego nie. Nie ma pojęcia, co jest mile widziane i aprobowane, a czego lepiej się wystrzegać. Nie wie nawet, co jest bezpieczne. Musi się tego dopiero nauczyć.
Niestrudzony badacz świata nie wie, że np. butów do biegania nie wolno brać do buzi. No bo niby dlaczego nie wolno, skoro nikt nie reagował, gdy w jego ustach lądował gryzaczek? Nie wie też, dlaczego ma się trzymać z daleka od parapetów, skoro samodzielne wejście na sofę zostało nagrodzone brawami. Nie rozumie jeszcze, dlaczego wolno mu kręcić pokrętłami zabawki, a tymi od wieży stereo nie. Tak samo jest z wieloma innymi rzeczami.
Zanim twoje dziecko zrobi coś nowego, prawdopodobnie spojrzy na ciebie, szukając aprobaty w twoich oczach. Usłyszy twoje „nie!”, ale go nie zrozumie. Gdy powiesz: „Nie dotykaj!”, nie będzie wiedziało, o co ci chodzi.
„Nie”? A co to znaczy?
Maluch w tym wieku po prostu nie rozumie zaprzeczeń. Słyszy: „Nie bij kota”, a rozumie: „Bij kota”. – To dla niego jak rozkaz, któremu trzeba się podporządkować – pisze Isabelle Filliozat.
Dziwne? Niekoniecznie. W pewnych sytuacjach nasz mózg pracuje tak samo. Jeśli ktoś powie ci: „Rób cokolwiek zechcesz, ale pod żadnym pozorem nie myśl o białym niedźwiedziu”, właśnie o nim będziesz myśleć. Słówko „nie” gdzieś się zapodzieje.
Mów, co wolno
Wniosek? Łatwiej porozumiesz się z maluszkiem, mówiąc mu, co może, a nie czego nie może robić.
Słowo „stop” jest OK, bo oznacza, że cokolwiek malec wyczynia, ma przestać. Możesz też mówić konkretniej, np. „Zostań tu”, „Zatrzymaj się”, „Odłóż to”.
Gdy nie chce słuchać
Twoje dziecko nie zawsze cię posłucha, nawet jeśli będziesz mówiła w sposób dla niego zrozumiały.
Nie od razu zapamięta nakaz (jest przecież jeszcze bardzo małe), a nawet jeżeli zapamięta, będzie sprawdzało, czy ten nakaz nadal jest aktualny i czy dotyczy także nowej sytuacji („OK, mam zostawić w spokoju parapet w salonie. A ten w sypialni?”). Będzie też czasem ignorowało twoje słowa. Zajęte zdobywaniem świata może też zwyczajnie ich nie usłyszeć.
Co możesz zrobić, by nie dopuścić do wypadku?
- Spraw, by otoczenie dziecka było bezpieczne, przede wszystkim zabezpiecz okna, schody i kontakty. Trzymaj niebezpieczne przedmioty (np. chemię, leki, ostre narzędzia) poza zasięgiem rąk małego badacza, najlepiej pod kluczem. Schowaj także to, co cenne. To o wiele lepsze, niż nieustanne zakazywanie dotykania tego czy tamtego.
- Jeżeli trzeba, interweniuj. Jeśli mimo wyraźnego „stop” dziecko nadal gramoli się na parapet, próbuje wejść do łazienki albo wziąć coś do buzi, złap je i skieruj w inną stronę lub zatrzymaj jego rękę. "Przekaz pozawerbalny jest o wiele skuteczniejszy niż słowne polecenia" – przekonuje Filliozat.
- Wydawaj tylko jedno polecenie naraz. Mózg małego dziecka nie jest w stanie „obrobić” dwóch komunikatów równocześnie.
- Bądź konsekwentna... Jeśli nie wolno czegoś robić, np. otwierać kuchennej szafki, to nie wolno, i już (także wtedy, gdy jesteś zmęczona i wolałabyś, żeby dziecko się czymś zajęło)
- ... i wyrozumiała. Malec coś robi mimo zakazu? Nie pozwalaj mu na to, ale staraj się nie denerwować. On naprawdę nie testuje twojej wytrzymałości i nie stara się cię rozzłościć. Po prostu nie potrafi się powstrzymać na zawołanie.
- Pilnuj malucha. Gdy się ma małe dziecko, to radę, by nie spuszczać go z oka nawet na sekundę, trzeba traktować absolutnie dosłownie. Dlatego bądź przy nim i kontroluj jego działania. Nigdy nie zostawiaj go bez opieki. I zawsze pamiętaj, że mogą mu przyjść do głowy pomysły, na które my, dorośli, nigdy byśmy nie wpadli.
Przeczytaj: Maluch jak James Bond. Do czego zdolne są małe dzieci?

Co przeszkadza dziecku w cieszeniu się jazdą samochodem ? 1. Choroba lokomocyjna Nudności , zawroty głowy i wymioty to skutek kłopotów, jakie ma błędnik z dostosowaniem się do nietypowej sytuacji (nieruchome ciało rejestruje kołysanie i ruch za oknem). Co może pomóc? Pełny brzuszek. Przed podróżą dziecko powinno zjeść coś lekkiego , bo skurcze pustego żołądka mogą spowodować wymioty Świeże powietrze. Silne zapachy nasilają mdłości. Usuń z auta zapachowe wieszadełka, opróżnij i umyj popielniczki. Dobrze wywietrz samochód. Delikatne przekąski. Najlepiej zabrać to, co mocno nie pachnie. Woda. Zbyt słodkie napoje mogą wywołać nudności. Spokojna, płynna jazda bez gwałtownego ruszania i hamowania, bez nagłych skrętów. Jeśli masz wybór, zdecyduj się na jazdę autostradą albo drogą szybkiego ruchu i unikaj górskich serpentyn Leki. Najlepiej, by dobrał je lekarz. Gdy dziecku robi się niedobrze, zatrzymaj auto i wyjdźcie na świeże powietrze. Jeśli zwymiotuje, uspokój je, umyj buzię, poproś, by przepłukało usta, w razie potrzeby przebierz. Pilnuj, by dużo piło. Przeczytaj także: Choroba lokomocyjna - jak zapobiec kłopotom 2. Nieprzyjemne niespodzianki podczas podróży Czekanie w szczerym polu aż przyjedzie laweta? To zdecydowanie nie jest atrakcja dla małego dziecka. By uniknąć takich przygód, sprawdź samochód w serwisie zanim wyruszycie w drogę. Musi być w pełni sprawny (skontroluj układ hamulcowy, amortyzatory, stan opon etc.). Upewnij się, czy masz wszystko, co powinieneś: gaśnicę, trójkąt ostrzegawczy, apteczkę. 3. Zbyt mało przerw na rozprostowanie kości Dziecko nie jest tak wytrzymałe jak ty, dlatego planując trasę, bierz pod uwagę jego możliwości i uwzględnij więcej przerw na odpoczynek. Maluch raz na jakiś czas musi zmienić pozycję i rozprostować kości. Ty także na tym zyskasz...

Dziecko rzuciło soczystym przekleństwem, a ty... ... śmiejesz się? Brzydkie słowo w ustach berbecie w pieluszce może brzmieć zabawnie. Jednak uważaj: gdy dziecko zobaczy, że może Cię w ten sposób rozśmieszyć, zafunduje Ci wiele bisów i będzie ponawiał występy przy każdej okazji. Lepiej więc tego nie rób. ... robisz wykład umoralniający? Gdy purpurowa ze wstydu pytasz: „A gdzie słyszałeś taki wyraz?” (możesz wtedy usłyszeć „od ciebie/taty”, nawet jeśli to nieprawda), a potem długo tłumaczysz malcowi, że nie wolno tak mówić, dziecko może dojść do wniosku, że to sposób na zwrócenie na siebie uwagi. Odradzamy. ... ignorujesz? Gdy mówisz spokojnie: „My nie używamy takich wyrazów” i nie wałkujesz dłużej tematu, malec przekonuje się, że w ten sposób nie zrobi na nikim wrażenia i daje sobie spokój. Jeśli jest uparty i doskonale rozumie, co mówi, można z nim ustalić, że za brzydki wyraz będzie kara (np. brak słodyczy). Konsultacja : Beata Płażewska, psycholog dziecięcy Polecamy także: Brzydkie słowa

Gdy mój starszy synek Maciek miał dwa lata, znał już wszystkie literki. Jednak nauczył się czytać dopiero pod koniec zerówki. Bardziej niż przypinanymi przeze mnie na lodówce i drzwiach napisami interesował się klockami oraz samochodzikami. Młodszy Marcin nauczył się czytać sam, mając trzy lata. Dzisiaj obydwaj lubią książki, ale... to ten, który nauczył się czytać później, wprost nie może bez nich żyć! Może więc nie warto uczyć dziecka wcześniej czytać, tylko wystarczy poczekać do zerówki? Biorąc pod uwagę to, jak wiele dzieci ma problemy z dysleksją i rozumieniem czytanego tekstu (co wychodzi na sprawdzianach po podstawówce), myślę, że jednak warto. Tylko trzeba znaleźć sposób, by malec przy tym dobrze się bawił. Rozbijanie wyrazów na literki Zwykle robimy tak: kupujemy dziecku magnesowe literki do przyczepiania na specjalnej tablicy lub lodówce albo klocki z literkami i mówimy: „Zobacz, to jest »a«, »b«, »c«”. Problem w tym, że dla przedszkolaka litera nic nie znaczy. On przecież nie wie, że „babcia” składa się z „b”, „a”, „b”, „c”, „i”, „a”. Do tego, by tak „porozkładać” wyraz na poszczególne literki, potrzebna jest umiejętność analizy i syntezy głoskowo-literowej, czyli głoskowanie. W dodatku smyk musi wiedzieć, że w „babci” mamy litery „c” oraz „i”, a nie „ć”. Do takiego rozbioru jest zwykle zdolny dopiero sześcio-, siedmiolatek. To właśnie dlatego młodszemu dziecku tak trudno jest nauczyć się czytać, mimo że doskonale zna już wszystkie pojedyncze litery. Kiedy uczyć dziecko czytać? Przedszkolak może jednak czytać, nie znając wcale liter! Wydaje ci się to niemożliwe? A jednak! Jako pierwszy na pomysł takiego uczenia wpadł amerykański lekarz-terapeuta Glenn Doman....