
Naturalnej wielkości krowa we wszystkich kolorach tęczy stanie przy głównym wejściu do pawilonu pediatrycznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. Dzięki niej maluchy będą mogły już od progu poczuć się lepiej.
– Gdy jeszcze przed ozdobieniem postawiliśmy ją na próbę przy drzwiach, wchodzące do szpitala dzieci natychmiast się rozchmurzały. Poklepywały ją, przytulały, a nawet próbowały wydoić. Teraz, gdy jest kolorowa, spodoba się im jeszcze bardziej – mówi Urszula Małecka, rzecznik prasowy placówki.
Pomyślano także o dzieciach, które przyjadą do szpitala karetką: przywita je słoń z uniesioną trąbą. Na korytarzach, w sali rehabilitacyjnej i w innych miejscach będzie można zobaczyć także m.in. niedźwiedzia, tygrysa i osiołka. Musi tylko wyschnąć na nich farba.
Na tym nie koniec niespodzianek: jeden z korytarzy zmienił się w wielobarwną dżunglę, pełną żyraf, nosorożców, ptaków, kwiatów i motyli.
Czytaj także: Dziecko w szpitalu
Wspólne malowanie w szpitalu
Ta bajkowa sceneria powstała w ciągu jednego dnia. Wyczarowały ją dzieci (mali pacjenci szpitala oraz uczniowie z jednej z wrocławskich podstawówek ) wraz z polską malarką Justyną Grzebieniowską i włoskim artystą-performerem Gregorio Mancino, który zmienia oddziały pediatryczne w bajkowe krainy w szpitalach na całym świecie (także w Polsce – wcześniej w Łodzi i w Warszawie).
– Dlaczego to robię? Lubię dzieci i chcę sprawiać, by się uśmiechały. Lubię też z nimi pracować, bo są świetnymi artystami – mówi.
– Angażując dzieci w proces twórczy sprawiamy im radość – dodaje Justyna Grzebieniowska. – W przypadku małych pacjentów ta radość jest podwójna: są szczęśliwe, że w tym uczestniczą, a potem cieszą się efektem. Patrząc na zwierzęta i kolorowe obrazy mogą choć na chwilę oderwać się od choroby.
To dopiero początek
Siedmioletnia Hania, mała artystka i pacjentka, pierwszy raz uczestniczyła w podobnej akcji. Ozdobiła ścianę kwiatkiem – Od razu zrobiło się weselej – mówi.
– Gdy tu przyszłyśmy, pomyślałam "Boże, ale ponuro!" Było schludnie i jasno, ale nijako. Nie to, co teraz – uśmiecha się jej mama.
Na razie pomalowano korytarz między oddziałami, na których mali pacjenci spędzają najwięcej czasu: rehabilitacyjnym i psychiatrycznym. – To dopiero początek! – obiecuje Urszula Małecka.
Przeczytaj także: Co potrafi zdziałać śmiech

Bruno Ferrero napisał niezwykłe opowiadanie o matkach: jedna z mam na swoim blogu napisała o tym opowiadaniu, że dało jej siłę. To opowiadanie o macierzyństwie innym niż wszystkie. Dla dziecka mama jest najważniejsza, każdego dnia. Niezależnie, czy twoje dziecko mówi słowo "mama", czy nie potrafi go wypowiedzieć. W jaki sposób Pan Bóg wybiera matki niepełnosprawnych dzieci? Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze. – Małecka Maria – syn. Święty patron – Mateusz. – Kurkowiak Barbara – córka. Patronka – Święta Cecylia. – Michalewska Janina: bliźniaki. – Święty patron... niech będzie Gerard. – Wreszcie – mówi do Anioła z uśmiechem jakieś imię. – Tej damy Dziecko Niepełnosprawne. A na to ciekawski anioł: – Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa. – Właśnie tylko dlatego – mówi uśmiechnięty Bóg. – Czy mógłbym powierzyć chore dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne. – Ale czy będzie miała cierpliwość? – pyta anioł. – Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić. – Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie. Bóg uśmiechnął się: – To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu. Anioł nie mógł uwierzyć własnym uszom. – Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą? Bóg przytaknął. – Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu...

– Oj, wiłam. Wiłam na maksa! – śmieje się Kasia. – Syndrom wicia gniazda sprawił, że nie mogłam sobie tego odpuścić. Nie ograniczyłam się do okien. Kupowałam mnóstwo durnostojek : dzbanuszki, cacuszka, świeczuszki... Tak żeby ładnie było. Cały dom błyszczał: uprane zasłony, pachnąca pościel... Nawet fugi wyszorowałam! – wspomina. Polecamy także: Ciążowe niespodzianki Syndrom wicia gniazda i Perfekcyjna Pani Domu Inna moja znajoma, Hanka, także szorowała co tylko się dało. – A gdy już wszystko wyczyściłam, szukałam co by tu jeszcze… Wreszcie znalazłam: kontakty (Yes! Yes!! Yes!!!). Pucowałam je patyczkami do uszu – opowiada. Zabrała się też za remont sypialni. A że nowe łóżko nie dojechało na czas, jeszcze tydzień przed porodem musiała spać na materacu rozłożonym na podłodze. Za to ubranka jej nienarodzonego dziecka od miesiąca miały już swoje miejsce: leżały równiutko ułożone w szafce, wyprane, wyprasowane i posegregowane rozmiarami... Moje czerwone gniazdko Ja sama też zaszalałam: gdy już kupiliśmy wyprawkę i przygotowaliśmy pokoik dla dziecka , wypłakałam u męża pomalowanie przedpokoju na czerwono . Dlaczego akurat na czerwono? Dlaczego przedpokój? Bo tak! Po pomalowaniu wyglądał koszmarnie, a ja płakałam jeszcze bardziej... Tomek zachował się jak anioł: zacisnął zęby i bez słowa przemalował go z powrotem na kremowo. Syndrom wicia gniazda – skąd to bierze? Urszula Sajewicz Radtke, psycholog rozwojowy z wydziału zamiejscowego SWPS w Sopocie zupełnie nie jest zdziwiona tymi opowieściami. Takie zachowania są w ciąży zupełnie normalne. – Za syndrom wicia gniazda odpowiadają hormony: oksytocyna...

Maleńka izolatka, poduszka na podłodze jako miejsce dla mamy, brudne podłogi. Czy w takich warunkach powinny być leczone polskie dzieci? Absolutnie nie! Ale okazuje się, że wciąż są placówki, gdzie mali pacjenci i ich rodzice muszą godzić się na hospitalizację, która uwłacza godności . Historia, którą tu opisujemy, jest podwójnie oburzająca! Aż trudno uwierzyć, że toczy się właśnie w szpitalu w jednym z dużych polskich miast. Wstydliwy przykład funkcjonowania polskiej służby zdrowia 3-letni Borys i jego mama przebywają w kilkumetrowej izolatce na oddziale zakaźnym w szpitalu przy ulicy Nowowiejskiego w Poznaniu , gdzie nie ma ani łóżka dla opiekuna, ani krzesła, ani w zasadzie nawet miejsca, gdzie można by je wstawić. Mama ma do dyspozycji jedynie poduszkę na podłodze, tuż pod łóżkiem chłopca. Dodajmy, że na podłodze, na której jest masa kurzu… Ale nie to jest najgorsze, bo jak mówi mama Borysa, najbardziej bulwersuje ją coś innego. Zobacz, czy szpital może pobierać opłaty za pobyt rodzica z dzieckiem w szpitalu . Lekarze w przychodni zbagatelizowali szalejącego wirusa grypy Borys miał od 4 dni gorączkę, jego mama podejrzewała, że może to być spowodowane stresem związanym z nowym przedszkolem. Jednak 5 dnia miał już 41 stopni gorączki, do tego katar i ból głowy : "Dookoła pandemia grypy , trafiam do lekarza z dzieckiem z gorączką 41 stopni, katarem, bólem głowy... Płuca czyste... Lekarz stwierdza infekcje dróg oddechowych - antybiotyk, pytam, czy to nie wirus i słyszę: "tego się nie jesteśmy w stanie dowiedzieć, a coś trzeba robić" - opowiada Monika. W końcu sama wymusiła na lekarzu badanie CRP. Wyszło 2, więc nie podała antybiotyku i poszła do innego lekarza. Znowu zapytała, czy to nie wirusowa choroba, ale lekarz stwierdził, że skoro gorączka utrzymuje się przez kilka dni, to na pewno bakteria . Borys dostał 2...