Mama nie zgodziła się na zrobienie dziecku testu na koronawirusa, przez co potrzebujący pomocy maluch nie został przyjęty do szpitala. W imię czego antycovidowcy narażają zdrowie innych ludzi, a nawet własnych dzieci?
Mama rocznego dziecka z Hrubieszowa pojechała do szpitalnej izby przyjęć, maluch miał uraz głowy. Nie doszło jednak do badania ani udzielenia dziecku pierwszej pomocy, bo kobieta nie zgodziła się na obowiązkowy test na koronawirusa! W takiej sytuacji lekarz był zmuszony odmówić przyjęcia dziecka. Mama napisała potem na jednej z grup na Facebooku, że maluszek nie kasłał ani nie miał innych objawów Covid-19, więc jej zdaniem test miał tylko na celu „podniesienie statystyk na koronkę”.
„Co zrobić, żeby zostać przyjętym bez wymazu? Do czego to doszło, żeby malutkie dziecko nie otrzymało pomocy bez podniesienia statystyk na koronkę!” − żaliła się w sieci. A przecież dziecko, które przechodzi zakażenie koronawirusem bezobjawowo, mogłoby na oddziale zarazić ludzi starszych albo przewlekle chorych.
Oburzony postępowaniem matki lekarz Dawid Ciemięga, znany z bezkompromisowej walki z antyszczepionkowcami, udostępnił screen jej postu na swoim profilu na Facebooku. „Dziwicie się, że antycovidowcy bez skrupułów narażają życie innych i łamią restrykcje. Oni narażają zdrowie i życie własnych dzieci, żeby tylko poczuć się ważnym na swoich grupkach fejsbukowych, gdzie pokazują, jak się buntują i zdobywają tym poklask” − skomentował bez owijania w bawełnę.
Trudno nie przyznać racji Ciemiędze. Lekceważenie obostrzeń, jakie obowiązują wszystkich w czasie pandemii, to kompletny brak odpowiedzialności i narażanie zdrowia i życia innych ludzi. Ale już zupełnie nie możemy zrozumieć pobudek rodziców, którzy godzą się na to, by tylko z powodu ich poglądów dziecko nie otrzymało na czas pomocy lekarza.
Z powodu rosnącej liczby chorych na Covid-19 w Polsce właśnie wchodzą w życie kolejne obostrzenia. Apelujemy o rozsądek!
Zobacz też:
Na dzisiejszej konferencji prasowej (23.10) minister zdrowia i premier przedstawili nowe zarządzenia w sprawie sytuacji epidemiologicznej. Nowe obostrzenia będą polegać na objęciu całej Polski strefą czerwoną (od jutra) , przejściu na tryb nauki zdalnej w szkołach podstawowych . Całkowicie zamknięta zostanie gastronomia (możliwe jedynie zamówienia na wynos). Bardzo ostre restrykcje dotyczą również osób starszych – seniorzy nie powinni opuszczać domów. Szkoły podstawowe w trybie zdalnym Na nauczanie zdalne przejdą uczniowie ze starszych klas szkół podstawowych (klasy od lV do Vlll). W szkołach zostaną jedynie dzieci od I do III klasy. Ochrona Seniora Seniorzy powyżej 70. roku życia nie powinni opuszczać domu. Jeśli takie osoby nie muszą wychodzić w celach zawodowych – powinny ograniczyć wszelkie wyjścia. Uruchomiony zostanie Korpus Wsparcia Seniorów w celu zaopiekowania się osobami starszymi, którym rodzina nie może pomagać. Została także uruchomiona infolinia dla seniorów: 22 505 11 11. Dzieci i młodzież – zakaz wychodzenia z domu Dzieci i młodzież do 16. roku życia nie będą mogły przemieszczać się, wychodzić z domu, spotykać w grupach od godziny 8. rano do godziny 16 . Będzie to możliwe jedynie pod opieką osoby dorosłej. Zamknięcie gastronomii Zamknięte zostaną wszystkie lokale gastronomiczne: puby, bary, restauracje. Możliwe będzie jedynie dostarczanie jedzenia na wynos. Obostrzenie zaplanowane jest na okres dwóch tygodni, ale z możliwością przedłużenia, jeżeli liczba zakażeń koronawirusem będzie rosła. Zakaz zgromadzeń powyżej pięciu osób Będzie również obowiązywać zakaz zgromadzeń powyżej pięciu osób. Wyjątki dotyczą jedynie osób: które mieszkają razem, które spotykają się w celach zawodowych. Zamknięte sanatoria Premier zapowiedział, że zostaną również zamknięte sanatoria (poza...
W związku z epidemią koronawirusa i gwałtownym wzrostem zakażeń rząd wprowadził liczne obostrzenia . W nocy Komisja zdrowia przyjęła projekt ws. Covid-19. Czeka nas dużo zmian, między innymi w sklepach. Jeśli kupujący nie będzie miał na twarzy maseczki - ekspedient może odmówić mu sprzedania towaru. Odmowa sprzedaży osobom bez masek Wciąż są osoby, które sprzeciwiają się noszeniu maseczki i nie chcą jej zakładać nawet w pomieszczeniach zamkniętych, np. sklepach. Od teraz takie osoby nie będą mogły zrobić zakupów - sprzedawca będzie mógł odmówić sprzedania towaru osobie, która nie będzie mieć zakrytego nosa i ust. Wcześniej nie było to w żaden sposób uregulowane prawnie, teraz jednak się to zmieni. Komisja Zdrowia podczas obrad (do późnej nocy!) przyjęła poprawkę Lewicy o odmowie sprzedaży osobom bez masek. Medycy, ale też rodzice Posłowie zaakceptowali także poprawkę o tym, żeby medycy, którzy są rodzicami dzieci 14. roku życia, nie byli kierowani do pracy przez wojewodę. Medycy zwolnieni z odpowiedzialności Projekt zakłada także wyłączenie medyków z odpowiedzialności karnej podczas epidemii za nieumyślne błędy popełniane podczas leczenia zakażonych, a także podwyższenie ich wynagrodzeń. Zmiany będą dotyczyły również ułatwień w zatrudnianiu lekarzy spoza Unii Europejskiej. 100% wynagrodzenia dla funkcjonariuszy na kwarantannie Komisja zaaprobowała też propozycję, by funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego oraz Służby Więziennej (którzy zostali wyznaczeni do pracy w związku z epidemią) dostali 100 proc. wynagrodzenia w przypadku trafienia na kwarantannę lub izolację. Źródło: wiadomosci.gazeta.pl Zobacz także : Młoda nauczycielka zakażona koronawirusem. Zmarła 15 minut po przyjeździe do szpitala Koronawirus: większość dzieci zaraziła się w szkole lub przedszkolu!...
Pozytywne testy na koronawirusa u dwojga dzieci i rodziców to najwidoczniej za mało, by poinformować o chorobie szkołę i wysłać na kwarantannę osoby, które miały kontakt z chorymi. „Córka z pewnością zaraziła znajomych z klasy” − uważa pani Ewa, także chora na Covid-19. Tymczasem nikt z sanpeidu nie skontaktował się z jej rodziną, a testy na koronawirusa musieli zrobić prywatnie. Do tego szkoła odmówiła choremu dziecku nauki zdalnej. Dzieci z koronawirusem w szkole, klasa bez kwarantanny 12-letnia córka pani Ewy od kilku dni źle się czuła, ale dopiero gdy straciła węch, rodzice nabrali podejrzeń, że to Covid-19. Niestety kłopoty zaczęły się już wtedy, gdy rodzina chciała zrobić testy na koronawirusa. „Dostaliśmy skierowanie od pediatry i lekarza rodzinnego podczas teleporady . Szybko okazało się, że najbliższy termin, na jaki mogliśmy zapisać córkę na test, to koniec października! Tyle czekania, przecież to bez sensu”. Aby nie tracić czasu, rodzice i córka przebadali się prywatnie, uzyskali pozytywny wynik. „Od razu poinformowaliśmy szkołę młodszej córki i liceum, do którego chodzi starsza.” I wtedy rodzina przeżyła kolejny szok: sanepid nie zgodził się na kwarantannę dzieci z klasy córki, bo... dziewczynka już od tygodnia nie chodziła do szkoły. Zdaniem sanepidu to wystarczyło, by uznać, że na pewno nikt się od niej nie zaraził. Rodzice dzieci otrzymali jedynie maila od dyrekcji, by obserwować dzieci i uważać na objawy koronawirusa. „A przecież objawy zakażenia u dzieci mogą w ogóle nie wystąpić!” − zauważa pani Ewa. Jak by tego było mało, szkoła średnia starszej córki pani Ewy w ogóle odmówiła poinformowania uczniów i rodziców o chorobie Covid-19 w rodzinie dziewczynki. Powód? Ochrona danych osobowych! „Córka powiadomiła znajomych prywatnie. W głowie mi się nie mieści, że nikt inny o to nie zadbał. Odkąd otrzymaliśmy...
