
Wywiad z Jurkiem mam przyjemność przeprowadzać już po raz drugi. Za pierwszym razem rozmawialiśmy o nauce dzieci pierwszej pomocy (Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy do czerwca 2020 roku przez 14 lat powadziła program edukacyjny ,,Ratujemy i Uczymy Ratować" - przyp. red.). Wtedy Jurek w prezencie dał mi kolorowy notatnik do zapisywania złotych myśli. Dziś podarował mi płytę Urszuli. Małe gesty, które dużo mówią o człowieku.
Czy ludzie z natury są dobrzy czy źli?
Jurek Owsiak: – Dobrzy (odpowiedź pada błyskawicznie). Zdecydowanie. Przynajmniej ja mam wrażenie, że spotykam się przede wszystkim z ludźmi dobrymi. Tych nielicznych złych staram się omijać. Inaczej nie udałoby się nam tyle osiągnąć. Działalność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to dowód na to, że całą maszyną porusza masa dobrych ludzi.
Taki idealizm?
– Bez przesady. Zamykam na klucz swój samochód, wiem, że istnieją nie tylko dobrzy ludzie. Ale instynktownie ciągniemy do dobra i ono się zwraca, czego dowodem jest Orkiestra. Złość, nienawiść i foch nigdy niczego dobrego na świecie nie zbudowały, wręcz przeciwnie: prowadziły do wojen i nieszczęść.
To prawda, ale mam wrażenie, że wartości takie jak dobro czy tolerancja są traktowane coraz częściej marginalnie. Że głównie myślimy o tym, że dziecko powinno mieć poczucie własnej wartości, biec w wyścigu szczurów, by osiągnąć sukces. Nauka empatii czy pomagania – niekoniecznie.
– Ja bym trochę zawęził temat. To nasz system edukacji sprawia, że dzieci uczestniczą w tym wyścigu. Oczywiście to, czym dziecko przesiąknie w domu, te wszystkie wartości, które mu rodzice przekażą, kształtują tego małego człowieka praktycznie na całe życie, ale szkoła też powinna mieć wartości do zaoferowania.
A ty, czym przesiąkłeś w domu?
– Mój ojciec i mama nauczyli nas – mnie i mojego brata – podstawowego dekalogu uczciwości. Zrobili to bez wielkich codziennych mów, tylko po prostu obowiązywały u nas w domu dobre i jasne zasady, a zwłaszcza zasada pomocy bliźniemu, i to zwłaszcza ze strony mojego ojca. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że ojciec jest gotów zdjąć swoje buty, by je dać komuś bardziej potrzebującemu. Mamy nawet taką rodzinną anegdotę. ,,– Gdzie jest rowerek Jurka? – No przecież Jurek już na nim nie jeździ. – Jak to nie jeździ? Nie jeździł, bo była zima. – Aaaaa, no wiesz, dałem koledze". Mój ojciec był właśnie takim człowiekiem (śmiech).
Czyli wartości przede wszystkim?
– Tak, ale jednocześnie nie mam nic przeciwko chęci zdobywania swojego miejsca w świecie. Wymagaj od siebie, bądź najlepszy, pnij się coraz wyżej. Dzięki takiej postawie można więcej, ma się bardziej otwarty umysł, jest się kreatywnym. To właśnie takich ludzi się ceni. To właśnie tacy ludzie tworzą Orkiestrę – bo im się chce, oni nie mówią, że się nie da. Zostawiamy im mnóstwo swobody. Jest ponad 1500 sztabów i każdy ma prawo wyglądać inaczej. Nie mówimy szefom sztabów, że tego czy tamtego im nie wolno. Chcesz, by podczas finału w twoim sztabie zaśpiewała Helena Vondrackova? Super! Nie chcesz organizować przy okazji Wielkiego Finału żadnego koncertu? W porządku. Masz zamiar przynieść ciasto dla wolontariuszy? Proszę bardzo. To ty masz pomysł i ty go realizujesz. Wtedy naprawdę się chce.
Mówisz o ważnych rzeczach. Tylko jak w tym wszystkim ma się rodzic nie pogubić? Jak ma uczyć swoje dziecko podstawowych wartości?
– No właśnie... dlatego to jest taka trudna rozmowa. Często dostajemy od rodziców listy, w których piszą, że kiedyś sami byli wolontariuszami, a teraz ich dzieci korzystają ze sprzętu zakupionego przez Orkiestrę (przeczytaj o tym reportaż). Ta złotówka kiedyś przez nich wrzucona teraz wróciła w postaci supernowoczesnego sprzętu, który uratował ich dziecko.
Ale dostajemy też maile i listy pełne nienawiści. I to nie z przekazem, że kupiliśmy kiepski inkubator, bo nie spełnia swoich funkcji, tylko że po prostu jesteśmy źli i tyle. Na początku naszej działalności takich listów nie było. Te wszystkie minione lata, to co działo się w polityce, miało wpływ na to, jacy jesteśmy w domu, o czym w nim rozmawiamy, jak rozmawiamy. I teraz, niestety, Polska jest coraz bardziej podzielona. Jak w tym wszystkim się nie pogubić?
(chwila ciszy)
Ja bym wszystkie dzieci uczył na pamięć wiersza Aleksandra Fredry ,,Paweł i Gaweł w jednym stali domu". Bo przecież przede wszystkim chodzi o to, żeby nie włazić komuś z butami w życie i nie robić tego, co komuś niemiłe. Na tych prostych zasadach warto zbudować całą dalszą filozofię.
Czyli nauka tolerancji?
– Tolerancji i umiejętności dyskusji. Wyobraź sobie burzliwą rozmowę, w której ktoś mówi: ,,Przestań już w końcu nawijać, przestań gadać na tego czy tamtego. Wyluzujmy i zostawmy to ludziom, którzy zajmują się historią, a my spróbujmy rozpalić ognisko, napić się piwa, zjeść kiełbasę, pogadać z naszymi dzieciakami i pośpiewać piosenki". Trzeba mieć poczucie humoru i dystans do siebie. Tego też mamy za mało i tego także powinniśmy swoje dzieci nauczyć.
Zobacz także: