Zmęczona? Przeczytaj. Koło ratunkowe dla pracującej mamy
Ciągłe zmęczenie oznacza, że twój organizm krzyczy: "Pomocy! Moje rezerwy energetyczne są na wyczerpaniu!". Możesz to zmienić.
Budzisz się zmęczona i wpadasz w irytację zanim na dobre otworzysz oczy: bo zaspałaś, bo dziecko nie chce założyć bluzy w paski, bo znów zapodziałaś gdzieś klucze...
Po awanturze w drzwiach przedszkola/żłobka masz wszystkiego dosyć, choć dzień jeszcze się na dobre nie zaczął.
W pracy jest jeszcze gorzej. Nie możesz się skoncentrować i każdy drobiazg wyprowadza cię z równowagi. Zamiast uwinąć się ze wszystkim jak najszybciej, pół dnia ziewasz i próbujesz zebrać siły, a potem próbujesz nadrobić stracony czas narzucając sobie mordercze tempo.
Wyczerpana wracasz do domu marząc o tym, by wyciągnąć się na kanapie. Nic z tego: trzeba jeszcze zrobić zakupy, przygotować obiad, wyprowadzić psa, posprzątać, wyprasować ubrania...
A gdzie czas i energia na zabawę z dzieckiem? Na posłuchanie o głupim Maćku ze starszaków? Rozmowę z mężem? Wypad do kina?
Uśmiechasz się z wysiłkiem do dziecka i czujesz, że nawalasz na całej linii. Przez całe popołudnie zasypiasz na stojąco, a gdy wreszcie możesz się położyć, godzinami przewracasz się z boku na bok. Rano znów wstaniesz trzy kwadranse po czasie i wszystko zacznie się od nowa...
Jeśli czytając te słowa widzisz swoje życie, najwyższy czas coś zmienić. Od czego zacząć?
Spójrz prawdzie w oczy i powiedz sobie jasno: nie da się być doskonałym na wszystkich frontach. Pracujące na pełnym etacie, zrelaksowane i pięknie umalowane matki idealne, baraszkujące z dziećmi w lśniących czystością mieszkaniach, istnieją tylko w wyobraźni reżyserów przesłodzonych seriali. Odpuść sobie.
Ustal priorytety. Co jest dla ciebie ważniejsze (właśnie dziś, nie zawsze): zabawa z dzieckiem a potem chwila relaksu na kanapie czy idealnie wysprzątane mieszkanie? Super obiad czy spokojna rozmowa? Wyprasowane ubrania czy oglądanie z mężem zdjęć z wakacji. Wiadomo, że nie da się spędzić życia wyłącznie na przyjemnościach i czasem trzeba umyć okna, ale może niekoniecznie dzisiaj?
Pozbądź się obowiązków. Zastanów się, które z twoich obowiązków mógłby przejąć ktoś inny. Mąż, mama, teściowa – ktokolwiek. Zakupy, wizyta z dzieckiem u laryngologa, szukanie sandałów na lato, ćwiczenia zalecone przez logopedę – jest czym się podzielić. Nie ma ochotników? Wyznacz ich.
Powiedz konkretnie, czego oczekujesz. To skuteczniejsze od utyskiwania i liczenia na to, że bliscy będą ci czytać w myślach. Nie będą.
A może zapłacenie komuś za gruntowne sprzątanie dwa razy w miesiącu wcale nie było by aż tak bezsensownym wydatkiem?
Zastanów się także, co mogłabyś sobie darować. Może prasowanie?
Pomyśl też o czasie tylko dla ciebie. Przeczytaj:
Zestresowana matka idzie na... jogę.
Bądź elastyczna. Jeśli np. zaplanujesz, że powrót z przedszkola zajmie ci nie więcej niż kwadrans, wpadniesz w furię już przy trzecim krzaczku, który koniecznie, ale to koniecznie musi obejrzeć twoje dziecko.
Zagoń dziecko do roboty. Nie będziesz musiała rozstrzygać dylematu: kolacja/wyciąganie prania/sprzątanie czy zabawa. A malec na tym skorzysta. To prawda: wysmaruje blat masłem i zrobi sobie czapkę z rajstopek. Ale wiele się nauczy i przy okazji będziecie mogli się powygłupiać.