
Kolka. To słowo, którego boją się wszyscy młodzi stażem rodzice. Bo ból brzucha wywołany przez kolkę nie pozwala dziecku usnąć. Noworodek płacze, co dodatkowo go wyczerpuje. Od rozpoczęcia usypiania do uśnięcia mijają nierzadko długie godziny.
Mama próbująca uśpić dziecko w końcu zaczyna płakać razem z nim... STOP! Wcale tak nie musi być. Specjaliści twierdzą bowiem, że to tatusiowie często lepiej tulą dzieci do snu niż mamy. Dlaczego? Po pierwsze, matki są już zmęczone karmieniem i najchętniej same by zasnęły. Po drugie, ojcowie są (precyzyjniej: często bywają) spokojniejsi i silniejsi (gdy dziecko trzeba nosić). Dlatego nie ma co się wymigiwać. Trzeba wziąć sprawy, czyli dziecko, w swoje mocne ręce. Jak usypiać? Posłuchajcie rad ojców, którzy przez wiele nocy, w pocie czoła, wypracowywali metody usypiania, o których mogą powiedzieć: „Są sprawdzone”.
Usypiać noworodka na klatce
– Kolki Antka zaczynały się o tej samej porze – opowiada Maciej, tata sześcioletniego Antka i trzyletniej Zuzi – o godz. 19.30, gdy chcieliśmy obejrzeć telewizyjne wiadomości. Najpierw próbowałem nosić synka w pozycji pionowej. A czym głośniej płakał, tym bardziej nim potrząsałem. Potem przeczytałem (w „Mamo, to ja”, oczywiście), że to niezdrowe i nieskuteczne, bo przyzwyczaja dziecko do nienaturalnych, radykalnych wstrząsów, od których trudno je potem odzwyczaić. Próbowałem śpiewać, ale Antek błyskawicznie manifestował swoje niezadowolenie. Wreszcie nosiłem go na rękach brzuchem do dołu, co wydawało się najskuteczniejsze (synek mniej płakał). Któregoś wieczora, zmęczony i coraz bardziej zdenerwowany, położyłem się na kanapie, w samych spodniach, bo to był upalny wieczór. Antka położyłem sobie na klatce piersiowej. Zamilkł natychmiast. Powtórzyłem to kolejnego dnia i kolejnego, a jemu nie przestawało się to podobać. Później mogłem przy tym oglądać telewizję, słuchać muzyki...
Metodę próbowałem powtórzyć, gdy urodziła się Zuzia. Byłem przekonany, że zadziała. Okazało się jednak, że córeczce to nie odpowiadało, prężyła się i płakała. Jej potrzebne było klasyczne lulanie, nosiłem ją, trzymając w kołysce z rąk. Zasypiała błyskawicznie, ale potem okazało się, że bez bujania ani rusz...
Usypiać noworodka podczas jazdy samochodem
Kolega powiedział mi, że jego synek najlepiej zasypiał w samochodzie – mówi Roman, tata czteroletniego Krzysia. – Wypróbowałem tę metodę. Krzyś zasypiał od razu! Jednak wpadłem w pułapkę. Synek nie chciał już później usypiać w jakikolwiek inny sposób. Czułem, że to głupie, a gdy przyszły chłodniejsze dni, także niezdrowe, żeby kąpać go, ubierać i jechać w nieznane. Synek protestował, że nie zasypia w samochodzie, jednak musiałem go od tego odzwyczaić. Próbowałem nosić go na ramieniu, później na rękach, brzuchem w dół, ale mu się to nie podobało. W końcu wpadłem na pomysł, że będę go usypiał w pozycji, w jakiej zasypiał w aucie. Brałem go pod pupę, plecami i główką opierałem o swój brzuch i klatkę piersiową i tak go nosiłem. Zadziałało!
Spać z noworodkiem w jednym łóżku
– Z Jasiem nie miałem problemów, zasypiał mi na rękach – opowiada Mirosław, tata czteroletniego Jasia i dwuletniej Julii. – Jego kolki nie były zbyt dotkliwe, więc nie prężył się i nie płakał zbyt długo. Najpierw nosiłem go na ramieniu, żeby mu się odbiło po jedzeniu, a potem – tak jak zalecają lekarze – na rękach, podpierając głowę, plecy, a drugą ręką pupę i nogi. Kiedy Jaś był rozbawiony, noszenie trwało długo, a gdy zmęczony, zasypiał prawie natychmiast. Większe kłopoty miałem z Julią. Szybko okazało się, że córeczka w ogóle nie lubi noszenia na rękach. Mimo to, gdy kładłem ją do jej łóżeczka, nie chciała zasypiać. Zmęczony, brałem ją do „dorosłego” łóżka. Wreszcie maleńka zasypiała, a ja obok niej. Niestety, potem okazało się, że to nie był najlepszy pomysł. Julia tak się do tego przyzwyczaiła, że przez wiele miesięcy zasypiała tylko w naszym łóżku. Wiem, że gdybym na początku miał więcej cierpliwości i pobył z nią troszkę dłużej, gdy kładłem ją do jej łóżeczka, to po kilku dniach by się przyzwyczaiła i nie byłoby problemu.
Masaż i muzyka dla noworodka
– Początek kolek w życiu Stasia był bardzo trudny. Synek miał straszne bóle brzucha – wspomina Jerzy, tata czterolatka. – Nie pomagały żadne sposoby noszenia go. Koszmar złagodziły krople i masowanie brzuszka. Kiedy po dwóch tygodniach objawy były już łagodniejsze, zacząłem usypiać synka przy muzyce. Nosiłem go na rękach, delikatnie lulając, a w tle puszczałem spokojną muzykę. Staś „słuchał” jej, kiedy był w łonie mamy, tej samej, więc jestem przekonany, że przypominała mu ona najbezpieczniejszy czas życia, gdy był w brzuszku.
Tekst: Marcin Kowalski, tata Jasia i Magdy. Synka usypiał, bujając go w wózku. Córcia zasypiała przytulona do piersi mamy.
